Wieczorami Jeremika opowiada mi o tym, co na spacerze widziała a ja jej mruczę kocią kołysankę. Oczy jej się kleją. Nie zawsze na mnie burczy, częściej jest moją przyjaciółką.
Monochromatyczna Tosia i pręgowany Julek. Mieszkańcy samego Centrum Wrocławia. Wzorem swojego człowieka prowadzą skrupulatnie swoje kalendarze. Zaplanowane jest każde wejście na krzesło, parapet, podróż do kuchni i wycieczka na kolana. Nawet wizyta w kuwecie nosi znaki zaplanowanej spontaniczności. Tosia z wdzięczności za darowane szczęśliwe życie obdarza obficie swoją sierścią. Julek, niewiele o nim wiadomo, zdaje się być stoikiem z rozwiniętym zmysłem obserwatora. Wielkomiejskie koty, takie swoje...
Śpiący dziki kot łąkowy wygiął grzbiet na widok psa. I tak już pozostał. Może wygląda nieszczęśliwie ale to przecież dziki kot łąkowy, chyba abnegat nieczesany... :)