Lucy, Lucy, Lucynka,
angielska moew mruczynka. Mistrzyni w skokach przez płoty, typical for wyspowe
koty. Tyle spontanicznego rymowania a
teraz kilka faktów. Lucynka jest czarna jak smoła, delikatna jak aksamit i
urocza jak pewna niewątpliwe urocza aktorka, co mokrego kota otula płaszczem. Nienachalna,
niezbyt głośna, mało wybredna i
cierpliwa. Lucy królowa ogródka, obserwatorka zabaw Zuzanki i Piotra. Wieczory
należały do niej. Oj biedne gryzonie, które nie zauważyły jej czarności w
ciemności. Poranne, nieruchome prezenty w podziękowaniu za opiekę i pieszczoty.
Tak nierozsądne, żeby wchodzić na teren Lucyny…
I przyszedł taki
jeden wyjątkowy wieczór, Lucy ogródkowa zapragnęła być Lucy kanapową. Sprytnie
ominęła naturalną przeszkodę w postaci Gaby, psa (dla niewtajemniczonych) i
zajęła wygodną pozycję na miękkim. A inni oklaskiwali w tym czasie aktorów i
wystawiali języki do zdjęć. W domu zostały śpiące dzieci, Gaba i człowiek,
któremu kot na kanapie sprawia radość ;) A widzicie, widzicie ? Tak to wasza
kanapa :) a na niej Lucynka ! Bo to był wieczór przyjemności dla każdego. Na tą
chwilę tęsknota za Zulinkiem odrobinę zmalała, murmruczando profesjonalne
prosto do ucha. Lucy, Lucy, Lucynka niby angielka a mruczy swojsko. W mruczeniu
każdy kot jest kotem.
Picture yourself in a boat on a river,
With tangerine trees and marmalade skies
Somebody calls you, you answer quite slowly,
A girl with kaleidoscope eyes.
Cellophane flowers of yellow and green,
Towering over your head.
Look for the girl with the sun in her eyes,
And she's gone.