21 listopada 2012

Foto fakt


Kiedy patrzę, to patrzę i widzę. Co widzę, wiem co widzę, bo patrzę ze zrozumieniem. Myślę, że robisz mi zdjęcie. Mnie to nie peszy, nie zawstydza, tylko patrzę, czy Ty patrzysz  na mnie i widzisz, to co widzisz, ze zrozumieniem. Myślisz, że robisz mi zdjęcie. Fakt.

19 listopada 2012

Głosowanie Zulusa

Jestem za:
Pełną miską
Miękką poduszką
Dłonią zawsze chętną do głaskania
Pokojem na świecie
Porządkiem w kuwecie
Słońcem na parapecie
Miejscem na kolanach
Własną koronacją
Na stojąco owacją
Otwartym wejściem do szafy
Zakazaniem zastrzyków
Jestem za kocią monarchią potrzeb
W zamian zamruczę bezinteresownie

10 listopada 2012

Kość.Psia Kość


Z kociej perspektywy wygląda to inaczej. Taka wielka kość, może i cieszy psa. Pies ma swoje narzędzia, mocna szczęka, silne zęby. Kot ma szorstki język, ostre zęby i pazury. W obliczu kości sporej wielkości nie wpadam w psi szał. Ja Zulus szczerze się dziwię, polizałem, nawet smaczne ale... Trzy godziny ogryzania kości, absurdalna czynność. 
Jednak żyjemy pod jednym dachem, oddychamy tym samym powietrzem, te same dłonie nas głaszczą i ten sam głos pieści nasze słuchy. Popatrzę, przyjrzę się, może będę bliżej zrozumienia psiej natury mojej Jaremki. Jeśli niczego się nie dowiem, to chociaż się przytulę. Zdziwiony jestem jej zachowaniem, mocno zaskoczony, że tyle czasu poświęca na użeranie się z gnatkiem. Dla marnej odrobiny mięsa ? Czyż nie lepiej poczekać na otwarcie lodówki? Poocierać się o nogi i wymiauczeć coś smacznego, miękkiego, mięsnego? Moja kocia natura nakazuje iść na łatwiznę. Psia kość! Kość niezrozumienia, nie niezgody.  A na deser szpryca, podobno na coś cierpię. 7 dni zastrzyków, na szczęście w atmosferze domowej i z ręki karmicielki, wtedy mniej to moją kocią dumę uraża.

5 listopada 2012

Prawie czarny kot, co pecha trzyma na dystans


 Prawie czarny kot, prawie pecha powinien przynieść. Co rano przebiega mi drogę, przebiega mi drogę, przebiega mi drogę, w piżamie nie mam guzików. Czarnego kota trzeba przeczekać, prawie czarnego Zulusa trzeba nakarmić, żeby drogi nie przebiegał. 
Co ten czarny kot narozrabiał, czemu miałby na miękkim futrze pecha nosić? Może nosił, bo miał powód ? Można też splunąć przez lewe ramię i pech może sobie odejdzie? Gdyby Zulik mieszkał w Anglii, gdyby tak się mu życie ułożyło, to by szczęście roznosił a nie nieszczęście. Nasz dom jest pogański, bo cześć a nie psik mamy dla prawie czarnego kota. Wszystkiemu winni średniowieczni chrześcijanie, którzy pełni miłosierdzia, w kocie znaleźli ucieleśnienie zła. 
Pomocnicy czarownic, przyjaciele złych mocy. Czarne koty, wysłannicy szatana, musiały mieć się na baczności. Na szczęście te czasy minęły, ludzie zmądrzeli, wrócili do pogańskiej przyjaźni z kotami. Zła opinia mocno przylgnęła do kotów w kolorze nocy bez księżyca. Paradoksalnie przesąd zrodził się z religii, która z przesądami walczy. Ot ten czarny kot, miauknął, przemknął i się śmieje, że o pechu zapomniał. Zulinek nawet gdyby był bez koloru, albo w każdym innym, co rano przynosi nam szczęście. 
Popołudniami spogląda z góry na kuchenne zajęcia, czeka, cierpliwie aż do zaziewania, może wyczeka kawałek czegoś, na co właśnie dziś ma wielką ochotę. Jutro znów zadzwoni budzik i zanim dom zapachnie poranną kawą prawie czarny Zulinek przebiegnie drogę i przebiegnie drogę, drogę przebiegnie z wesołym pogańskim miauczeniem, które jak co rano przegoni pecha.